Mijają kolejne dwa tygodnie zanim zbieram w sobie odwagę na tyle, by
pójść do Casey'a. Popycham drzwi i wchodzę do sali, w której leży. Siadam przy
jego łóżku i chwytam go za dłoń.
- Cas... Nie umiem już dłużej bez Ciebie żyć. Byłam głupia, gdy
prosiłam Cię o złamanie mi serca... Kocham Cię. - delikatnie muskam jego wargi.
- I wiesz... Jest jedna rzecz, którą powinieneś usłyszeć. - biorę jego rękę i
kładę na lekko już widocznym brzuszku. - Od siedmiu tygodni nie jestem już
sama... Mam przy sobie, pod sercem, małego Moretę. - wyznaję i choć na chwilę
się uśmiecham. - Bardzo chciałby mieć tatę obok. - dodaję, spoglądając na
niego.
Casey delikatnie otwiera oczy i mruga nimi kilka razy. Moje serce
przyśpiesza. Obudził się, po takim czasie.
- Rena... - mówi słabym głosem i splata nasze palce razem.
- Ciii... Nic nie mów. Dobrze, że się obudziłeś. - cmokam go w polik.
- Była tu Nia. Czemu mi nie powiedziałaś o Robbiem? - pyta.
- Stwierdziłam, że to nieistotne. - odpieram. Do tej pory nie
powiedziałam Robbiemu prawdy, że go nie kocham.
- Nieistotne? Facet, który uleczył, złamane przeze mnie, twoje serce
jest nieistotny? Chciałem mu podziękować, że tym samym złamał moje. - jego głos
jest poważny.
- Ale... Kocham tylko Ciebie, on się nie liczy. - zaczynam się
tłumaczyć.
- Oczywiście. - odburkuje i odwraca wzrok. - Chciałem poczuć twój ból,
ale... Chyba ty powinnaś chcieć wiedzieć co czuję.
- I chcę. Chcę wiedzieć co czujesz.* - ponownie biorę jego dłoń w swoją, ale szybko ją zabiera.
- Powiedz, tylko kłamałaś.* - patrzy mi prosto w oczy.
- Tak, kłamałam! - nie wytrzymuję i podnoszę się z miejsca. Przyznaję
mu rację, choć to nieprawda.
- Tak myślałem. Wyjdź. - zaciska oczy, by się nie rozpłakać.
Wychodzę i idę do damskiej toalety. Upewniam się, że jestem sama i
znów się okaleczam. To chyba najlepsze rozwiązanie dla wszystkich kłopotów.
--------------------
*Fragment z piosenki
Hey Violet "Break My Heart"