sobota, 4 lutego 2017

4.

Rankiem spotykamy się w kuchni. Chłopak smaruje sobie kanapki Nutellą, a na stole stoją dwa kubki kakao.
- Hej. - witam się i siadam na jednym z krzeseł.
- Hej. - odpiera i podnosi na mnie wzrok. - Co taka ponura mina? - pyta, chwytając moją dłoń.
- Nic takiego. Chodzi o wczoraj. - odpieram i zabieram mu kanapkę.
- O to, że Cię kocham? - patrzy na mnie ze smutkiem.
- Tak. Wiesz o co wczoraj Cię prosiłam... - odzywam się i spuszczam wzrok na swoje buty. - Złam mi serce. - żądam, stając przed nim.
- Nie mogę. - kładzie ręce na moich biodrach.
- Nie bądź uparty. - łapię jego dłonie.
- Nie, Rena. Nie dam Ci kolejnego powodu do okaleczania się. - mówi stanowczo i również wstaje. Patrzymy sobie przez chwilę w oczy. - Nie dam... - powtarza, a po chwili złącza nasze usta.
Nie umiem mu się oprzeć. Zarzucam mu ręce na szyję i całuję się z nim. Sadza mnie na szafkę, nie przerywając. Potrzebuję jego bliskości jak nigdy. Przyciągam go bliżej i pogłębiam pocałunek. Pozbywam się jego koszulki, a on mojej. Po chwili na podłodze ląduje mój stanik i dolne części naszej garderoby. Oplatam chłopaka nogami, ciągle muskając jego usta swoimi i wbijając paznokcie w plecy. Jestem cała tylko jego.

Popołudniu postanawiam zadzwonić do Nii. Tęsknię za nią. Wybieram jej numer i czekam aż odbierze.
- Halo? - w końcu słyszę jej głos.
- Hej. Nie zgadniesz co się stało... - zaczynam opowiadać jej o Casey'u, że ma dziewczynę, pomijając fakt o tym co między nami jest.
- Serio? To super. Ja też mam dobrą wiadomość. Załatwiłam nam nowy kontrakt. Co prawda, będę musiała użerać się z Benko, ale najważniejsze, że mi się udało. - mówi z radością w głosie.
- A kiedy wracasz? - pytam.
- Za dwa dni. Szykuj się na dużo tulenia, bo tęsknię, siostra. - odpiera.
- To świetnie. Upiekę ciasto... - zaczynam planować ten dzień, gdy Casey przychodzi i przymila się do mnie głową. - Muszę kończyć. Cas wpadł.
- Okay. To do zobaczenia. - woła i rozłącza się.
Spoglądam na chłopaka. Nie mija chwila, a już czuję jego ciepłe wargi na ciele. Doskonale mnie zna. Nie potrzebujemy słów.

Wieczorem znów leżę w jego ramionach. Tym razem w salonie, wpatrując się w piękno kominka.
- Podoba się? - pyta Cas.
- Pewnie. Szkoda, że jutro musimy wrócić do LA... - wzdycham i odwracam głowę w jego stronę. Nasze usta znów się spotykają.
- Rzeczywiście szkoda. - stwierdza, gdy odsuwamy się nieco od siebie. - Chciałbym już całe życie spędzać z Tobą, tyle czasu, w taki sposób. - gładzi delikatnie mój policzek.
- Ja też... Ale wiesz... Masz dziewczynę, mama chce waszego ślubu... Złam mi serce, tak będzie najlepiej. - mówię, choć wcale tak nie myślę.
Wiele się zmieniło. Nie chciałam być tą jedyną, ale gdy pojawiła się inna... Chcę być tylko jego, jedyna.
Opieram się o niego i zamykam oczy.
- Wiesz, że tego nie zrobię. Kocham Cię. - szepta i składa na moim czole pocałunek.
Jeszcze chwilę leżymy w ciszy, aż w końcu zasypiam, słysząc bicie jego serca. Chcę by już zawsze tak było.

1 komentarz:

  1. Ta Rena jest głupia czy nienormalna!? "Złam mi serce!". To najlepszy tekst na "anty-podryw" jaki słyszałam ;)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń