--------------------
Podróż dłuży się w nieskończoność. Początkowo obserwuję drogę i skupionego Casey'a, ale potem zmęczona zasypiam, opierając głowę o boczną szybę.
- Rena. - chłopak, delikatnie sztura mnie w bok. - Postój. Chcesz coś
ze stacji? - pyta, biorąc portfel.
- Kawę. - odpieram i siadam normalnie. - I coś do zjedzenia. Może
sałatkę? Albo batona. - dodaję i odpinam pas.
- Okay. Za pięć minut w aucie. - zarządza i wysiadamy.
Idę do toalety i załatwiam swoje potrzeby. Gdy myję ręce, spoglądam w
lustro. Moje włosy są nieco potargane, a oczy nieco podkrążone. Przeczesuje
opadające pasemko za ucho i wychodzę. Wracam do auta, Moreta już czeka.
- Możemy jechać. - rzucam i wsiadam. Biorę od niego kawę i upijam łyk.
- Dzięki. - uśmiecham się delikatnie, ale po chwili na moich ustach znów gości
smutek.
- Nie ma za co. - mówi i odpala silnik.
Ruszamy w dalszą drogę. Nie rozmawiamy ze sobą, a jedyny dźwięk to
grające radio. Słońce kieruje się już ku zachodowi, a niebo pięknie zmienia
barwę. Wpatruje się w widok za oknem, aż zapada zmrok. Zagniatam kubek po
kawie, opieram głowę o szybę i zamykam oczy. Odpływam w krainę wspomnień i
marzeń.
Docieramy na miejsce około trzeciej w nocy. Cas zabiera nasze rzeczy
do małego domku. Rzucam tylko okiem na wystrój i kieruje się do łazienki.
Potrzebuje długiej relaksującej kąpieli.
Nalewam wody do wanny i powoli zrzucam z siebie rzeczy.
- A o mnie zapomniałaś? - Casey łapie mnie w tali od tyłu i szepcze do
ucha.
- Nie. Po prostu, masz dziewczynę. - odpieram i wyswobadzam się z jego
uścisku.
- To nic takiego. - chwyta mnie za ręce i uśmiecha się. - Ona się
teraz nie liczy. - składa na moich ustach krótki, ale namiętny pocałunek.
Zaczynamy się całować bez opamiętania, a ubrania kolejno lądują na
podłodze. Zapominam choć na chwilę o swoich problemach.
Po wspólnej kąpieli, kładziemy się na łóżku. Leżę zwrócona twarzą do
Casey'a, a on trzyma mnie w ramionach i uśmiecha się. Od czasu do czasu
wymieniamy tylko pocałunki.
- To był długi dzień. - wzdycham. - Ale było miło. - dodaję i patrzę
mu prosto w oczy.
- Cieszę się. Chciałem, żeby tak było... - odpiera i przyciąga mnie
bliżej. - Musiałem wyjechać. Matka nalegała na mnie, na ślub.
- Co? Uciekłeś? Nie kochasz tej dziewczyny? - pytam, podnosząc się na
rękach. Moreta milczy przez dłuższy moment.
- No nie... Nie mogę. Kocham... Kocham Ciebie. - wypala, a w jego
oczach widzę strach.
- Powiedz mi, nigdy mnie nie kochałeś. Powiedz mi, tylko kłamałeś.* - zarządzam, siadając.
- Nie mogę. Chcę poczuć twój ból.*
- przytula się do moich pleców.
- Nie. Casey, nie. - wstaję i zaczynam się ubierać.
- Co robisz? Nie wiesz jak wrócić do domu. - mówi i również wstaje.
- Nie wiem. Nie chcę, nie mogę. Przepraszam. - wybiegam i zamykam się
w łazience.
Osuwam się plecami po ścianie i siadam na zimnych kafelkach. Nie umiem
się powstrzymać. Znów sięgam po scyzoryk.
--------------------
* Fragment z
piosenki Hey Violet "Break My Heart"
Na początku nie zjarzyłam zjarzyłam gdzie oni w ogóle jadą... Ale teraz sobie przypomniałam. Ten tydzień od rozdziału do rozdziału dłużył się w nieskończoność.
OdpowiedzUsuńZdjęcie doskonale pasuje do opisu. Szczególnie wygląd Reny :)
Pozdrawiam i czekam na next.