Dwa dni później zostaję wypisana do domu. Nie jadę tam jednak, tylko
idę do Casey'a. Nie jestem pewna czy on w ogóle wie, że przy nim jestem, ale
nie chcę by był sam. Siadam przy jego łóżku i opowiadam mu o tym co się
wydarzyło. Nie jest to dla mnie łatwe. Jeszcze tak niedawno rozmawialiśmy,
śmialiśmy się i całowaliśmy.
- Jedź i odpocznij. - pani Moreta staje za mną i kładzie dłoń ma
ramieniu.
- Nie trzeba. Lubię przy nim być. - odpieram, spoglądając na nią. -
Ale jeśli pani tak nalega to dobrze. - wstaję i żegnam się.
Wracam do swojego domu i siadam w pokoju. Zdejmuję z nóg trampki i
rzucam w kąt. Kładę się na łóżku i rozmyślam nad przyszłością. Nie jest zbyt
kolorowa. Życie bez Casey'a jest okropne. Nie chodzi już tylko o uczucie, które
zaczęło się między nami rodzić, ale też pracę. Musieliśmy przełożyć nagrywanie
piosenek na nową płytę, a co się z tym wiąże, także trasę.
Przez kolejny tydzień codziennie odwiedzam Casey'a i z każdym dniem
tęsknię za nim coraz bardziej.
Przyjeżdżam do szpitala tuż po śniadaniu i siadam przy jego łóżku.
Chwytam jego dłoń w swoją i wpatruję się w niego z czułością.
- Dzień dobry. - wysoki mężczyzna wchodzi do sali, a w ręce trzyma
jakąś dokumentację.
- Dzień dobry. - odpowiadam, próbując się uśmiechnąć.
- Jestem jego lekarzem prowadzącym. Przyszedłem tylko zobaczyć jak się
ma. - wyjaśnia i podchodzi do chłopaka.
Odsuwam się kawałek i obserwuję jak doktor bada Moretę. Zapisuje sobie
coś w tych papierach i odwraca się przodem do mnie.
- Wyniki się poprawiły. Proszę być dobrej myśli. Powinien niebawem się
obudzić. - oznajmia i spogląda ostatni raz na Casa. - Ma pan szczęście, że to
pana dziewczyna. Śliczna i opiekuńcza.
- I wytrwała. - dorzucam.
- Dokładnie. Miłego dnia. - żegna się i wychodzi do innych pacjentów.
Zostaję znów sama z Casey'em. Nie wiem, czy wie o czym do niego mówię,
ale opowiadam mu o tym co u mnie, jak między Nią a Brennanem i inne plotki.
Staram się myśleć pozytywnie, choć z każdym dniem to coraz trudniejsze.